4.24.2010

Savage Worlds PL: Debiut GRAmela

O tym, że zamówię edycję limitowaną Savage Worlds pewien byłem już dawno - gdy tylko dowiedziałem się o planach wydawniczych GRAmela. Dzikie Światy nie były mi obce – miałem szczęście grać w oparty na tej mechanice system Rippers. Było Brawurowo i Grywalnie - ale o samej grze napiszę później. 

Gdy tylko dowiedziałem się, że opóźniona paczka z Savage Worlds czeka już do odbioru natychmiast ubłagałem narzeczoną, aby odebrała przesyłkę. I tak edycja limitowana numer 201 trafiła w moje szpony...


Treść nie była czymś co mnie interesuje. Oj, oczywiście nie dlatego że nie ma ona znaczenia! Po prostu... treść doskonale znałem. Na dwa miesiące przed premierą linijka po linijce studiowałem podręcznik poproszony o korektę ewentualnych błędów (przyznam, ze nie miałem zbyt dużo roboty). Chciałem bardzo poznać natomiast jakość i graficzną oprawę wydania oraz zapoznać się z gadżetami dostępnymi w edycji limitowanej.

To, że miałem wpływ na wydanie podręcznika może podważać moją obiektywność i negować wszystkie pochwały, jakich nie szczędzę polskiemu wydaniu. Tym czasem jest wprost przeciwnie. Z dumą mogę pochwalić się, że (chociaż w bardzo małym stopniu) brałem udział w tym przedsięwzięciu.

Ponieważ chcę napisać o wielu rzeczach muszę podzielić tą recenzję na trzy działy. Osobno należy się ocena jakości polskiego wykonania, osobno edycji limitowanej no i oczywiście osobno samego systemu wydanego w 2003 roku (i poprawianego do 2009).

Edycja Polska 

O jakości tłumaczenia mógłbym zaświadczyć już dawno temu. Podczas korekty doskonale zapoznałem się z tym jak językowo wygląda nowy SW PL. I przyznam, że był to czynnik, który zadecydował o zakupie SW przeze mnie. Jakość tłumaczenia jest bardzo wysoka. Widać, że GRAmel spędził mnóstwo czasu na analizie i tłumaczeniu całości. Nawet podczas korekty nie miałem zbyt wiele do roboty. Jest jeden zabieg, z gatunku pt. „zrobił bym to inaczej” – mianowicie ciągłe pisanie "odejmij -2". Odejmować ujemną wartość? Hm, wiem jednak, że redakcji chodziło o przejrzystość treści i nie mam im tego za złe. W dodatku ta błahostka to jedyne do czego mogę się przyczepić!

Oprawa graficzna jest czymś co naprawdę urzeka. Obrazki (chociaż bardzo urozmaicone) mają niezwykły klimat (nazi-wilkołak....mmmmm....) i są istną estetyczną ucztą dla umysłu. Ponadto są niezwykle inspirujące. Dodam, że nie pochodzą z oryginału - są kompletowanymi przez GRAmel obrazkami znanych rysowników. Tło i czcionka są klimatyczne i bardzo przejrzyste, a składanie bezbłędne.

Miękka oprawa i niestety żadnych opcji na twardą... a szkoda. Uwielbiam podręczniki w twardych oprawach i chętnie dopłaciłbym te 20-30 PLN. Może i to już w większości kwestia gustu (znajomy ma takie wydanie za plus określając je jako „praktyczne wydanie podróżne” :)), nie mniej uważam, ze w XXI wieku wydanie w twardej oprawie to już pewien standard.

A więc edycja polska ma u mnie 9/10, a w skali debiutów 10/10 punktów. Ogólnie wielkie brawa dla GRAmela – to bardzo dobrze wróży wydawnictwu na małym i bardzo konkurencyjnym rynku RPG.

Edycja Limitowana

Oto czym różni się edycja limitowana od zwykłej:

Pudełko. Osobom, które czytały chociaż trochę o SW PL w sieci nie muszę naświetlać problemu z nimi związanego – wiele z nich zostało zniszczone przez Pocztę Polską. Moja bardzo nie ucierpiało (lekko wgięty róg – to nie powód do rozpaczy). A samo pudełko? Baaaardzo mi się spodobało. Graficznie miodek. Poza tym boks taki wydaje mi się praktycznym i ciekawym pomysłem. Zmieści się w nim podstawka i kolejne dodatki

Numerowany podręcznik. Numeracja jednak było losowa, a więc podręcznik, który zamówiłem w 9 godzin po otwarciu sklepu ma numer 201. No cóż, to było zapowiadane i nie powinienem się do tego przyczepiać – jednak czy nie można było uhonorować wiernych fanów? Po to numeruje się podręczniki w kolejności zamówień, aby zachęcić nabywców do szybkiego zakupu. A co do samej numeracji, to zrobiona jest ona... długopisem. No cóż, na zarzut ten wydawnictwo bardzo szybko odpowiedziało przepraszając mnie i tłumacząc problemy z opóźnioną dostawą naklejek (zapewne ze względu na czarny tydzień po 10 kwietnia) ale może panowie powinni się bardziej postarać? Czy zwykłe pieczątki nie byłyby zdecydowanie bardziej eleganckim rozwiązaniem niż długopis? A może można było trochę odłożyć datę premiery?

Kość Figury. Bardzo ładna, przejrzysta, komponująca się z klimatem podręcznika... i z błędem graficznym. Małym, bo małym, ale zobaczcie na ściankę z numerem 5...

Karty. Byłbym pełen zachwytu. Byłbym. Duże, przepiękne graficznie, sztywne i najpewniej bardzo wysokiej jakości. Każdy kolor ma obrazki na figurach wzięte z innych realiów. Miód! Ale... brzegi moich kart są postrzępione! Są też nierówno wycięte! Drukarnia wycinała je tępą, krzywą sztancą!


Wzorniki. Wzorniki wybuchów do używania na planszy – dwa małe, jeden średni, jeden duży i wzornik zionięcia. Wydrukowane na arkuszu twardej tektury. Do wycięcia samemu.


Karty postaci. Świetne karty formatu A5. Bardzo elegancki projekt frontu, a z tyłu zestawienie porad do walki! Gracze zawsze pamiętać będą jakie akcje specjalne mogą wykonać ich postacie podczas potyczki. Mamy tego 4 sztuki. Czyli tak o 16 za mało. Zostaje ksero.


Zestawienia tabelek. Sztuk dwie. Czyli lista manewrów ataku, podsumowanie prób woli, wyniki eliminacji i tabela urazów, efekty strachu oraz Tabela Nastawienia, Kalkulator przebić i rozliczanie wyników rzutu na obrażenia. Czyli wszystko co potrzebne MG żeby nie pogubić się w czasie sesji.

Dodatek. 24 stronicowa broszura zawiera opcjonalną zasadę związaną z obrażeniami (Paskudne Obrażenia), zasady do światów Fantasy (Magią i Mieczem) oraz przygodę Najczarniejsza Afryka. Przyznam, że nie przestudiowałem dokładnie przygody (zawsze prowadzę własne), ale zasady dla światów fantasy na pewno wezmę pod uwagę, kiedy będę coś prowadził. Opisują one 5 dodatkowych grywalnych ras (Krasnolud, Elf, Półelf, Niziołek, Półork), kilka dodatkowych zasad (modyfikujących te podstawowe na potrzeby światów fantasy) oraz 10 dodatkowych przewag.

Podsumowanie edycji limitowanej wychodzi średnio. Widać, że wydawnictwo w momencie jego wydawania mierzyło sie z wieloma problemami. Zawiodła i drukarnia i poczta, a przy tym nie zabezpieczono przesyłki, nie sprawdzono i nie zareklamowano błędów. Z tego wszystkiego wydawnictwo obiecało wyciągnąć wnioski i trzymam ich za słowo.

Gdyby to było wydawnictwo od dawna istniejące na rynku błędy w edycji limitowanej byłyby niewybaczalne. Teraz, z uwagi na debiut, doskonałą jakość samego wydania oraz ogrom trudu włożony w przygotowania edycji (zawiodły tak naprawdę tylko czynniki zewnętrzne, które wyrwały się wydawnictwu spod kontroli – poczta i drukarnia) zapominam i wybaczam wszelkie winy.

Warto również wspomnieć o podejściu wydawnictwa do klientów. A to jest iście wzorcowe! Nadano oficjalne przeprosiny za zniszczone pudełka (i rabat), a ja na odpowiedź na swoją wiadomość czekałem... jedną minutę. Mimo wszystkiego co napisałem o edycji limitowanej GRAmel zaskarbił sobie we mnie oddanego klienta. Z niecierpliwością czekam na wydawane przez nich Dzikie Światy.

A, obiecałem, że napiszę o samym systemie! Tak, ale to już temat na zupełnie osobny post...

PS. Pozdrowienia dla Michała Smagi. Wielkie podziękowania za ten świetny podręcznik oraz za znoszenie nas jako graczy - wiem, że to bywa ciężkie...

3 komentarze:

  1. Ertai, czy zdajesz sobie sprawe, co by sie stalo, jakbym jeszcze opoznil date premiery? :D Ja chce zyc! A fani juz grozili molotowami! Dlatego tez:

    ..numerowanie. Teraz 1. Mam juz pieczatke, 2. Bedzie albo pieczatka, albo naklejka (obstawiam Pieczatke, bo ladniejsza i nie niszczy). Tak na marginesie - numerowanie limitek PEGa tez jest dlugopisem. Co prawda, na naklejce (skad podpieprzylem pomysl), ale zawsze :)
    I podsumowujac - pieczatka/naklejka jest latwiejsza i szybsza niz dlugopis :D


    A karty - najciekawsze jest to, ze ich nie widac w pudlach po 200 sztuk. To wychodzi po otwarciu. Ale wyjasnila sie jedna zagadka - dlaczego SW sie opoznil. Otoz miedzy odebraniem Kart a podrecznika minelo ponad 2 tygodnie. Z nieoficjalnych zrodel dowiedzialem sie, ze padla maszyna do sztancowania. Wiec 1. Dobrze, ze nie na podreczniku, 2. Szkoda ze na mnie a nie na PPA (:P), 3. Mogli mi to powiedziec... Na szczescie pozniej juz problemow nie ma (pudelka, podrecznik, wzorniki sa ok).

    Karty postaci zas... Powiedzmy, ze mam z nimi niespodzianke.

    I masz racje (mowie to bez ironii albo sarkazmu) - musimy sie starac bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zdecydowanie wierzę, że pieczątka/naklejka jest łatwiejsza :) I jestem za pieczątką - to eleganckie wyjście.

    A więc (także bez sarkazmu) gratuluje bardzo udanego debiutu! I na pewno trzymał będę rękę na pulsie. Jak już pisałem - wraz z moją lepszą połową czekamy niecierpliwie na najbliższy z Brawurowych Światów.

    PS. Moja połowica każde pozdrowić i podziękować za sesję na Pyrkonie =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo to fajna sesja byla :)

    OK, bedzie na pozniej pieczatka! Bedzie pieczec i numer recznie (oraz podpis).

    OdpowiedzUsuń